czwartek

6 dzień grudnia


Wczoraj praktycznie to ja cały dzień spędziłam czytając. Obecnie jest to ”The Cosmic Conspiracy" napisana przez pana, który nazywa się Stan Deyo. Książka po raz pierwszy ukazała się w 1978 roku i mimo, to ciekawostki opisywane w niej wywołują we mnie reakcję "o-rzesz-ku-ty-mój".
No sobie tak tę książkę czytałam i w pewnym momencie, w połowie czytanego przeze mnie zadania, dotarło do mnie pytanie: "po co ci to wiedzieć, po co to czytasz, potrzebne ci to?".
Nie wiem. Z ręką na sercu, to NIE WIEM, po co ja te książki czytam. Zielonego pojęcia nie mam dlaczego chcę wiedzieć więcej i więcej. I są to informacje absolutnie i totalnie w życiu niepotrzebne. Bo czy łatwiej będzie mi się żyło jeśli wiem, że w środku Australii, dokładnie naprzeciwko Trójkąta Bermudzkiego, jest tajna (no, nie tak bardzo tajna, skoro można w internecie znaleźć zdjęcia) baza Amerykanów? Albo, że Ziemia  podlega procesowi precesji i co dwadzieścia parę tysięcy lat jej oś zwrócona jest w ten sam punkt? A może łatwiej mi będzie, skoro wiem, że suma kwadratów pól przyprostokątnych trójkąta jest taka sama jak kwadrat przeciwprostokątnej? A może ważne jest to, że opisał to Pitagoras?
Mając świadomość tego, że mi to nie jest tak naprawdę potrzebne - ani w kuchni, ani w pracy - to nadal czytam, oglądam, słucham i zbieram te informacje... 
Przecież tak naprawdę to nie ma znaczenia, czy Ziemia jest okrągła czy nie, to nie ma znaczenia czy BigBang był początkiem czegoś czy końcem. I tak trzeba ruszyć się rano z łóżka, zjeść śniadanie, popracować i zapłacić te cholerne rachunki.
I dlaczego nigdzie nie mogę znaleźć informacji "jak robić, żeby zarobić i nic nie robić"? To by mi się przydało!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jako, że ostatnio trochę spamu się pokazuje, postanowiłam, że zanim się komentarz pokaże na stronie to go najpierw sprawdzę. Taka sytuacja. Pozdrawiam ciepło. Brydzia.