niedziela

24 dzień lutego


Pijąc poranną kawę zastanawiałam się, ile osób z mojego otoczenia jest w stanie powiedzieć, jak działa toaleta. Taka zwyczajna. Idziesz, załatwiasz „biznes”, naciskasz, woda leci i po sprawie. Z toalety każdy potrafi korzystać – na pewno każdy, kto obraca się w cywilizowanym świecie. Ale ilu jest takich, co potrafią wyjaśnić jak dokładnie wszystko działa? Jakie prawa fizyki działają, dlaczego muszla ma taki a nie inny kształt, kto to wszystko wymyślił? Żeby nie było: ja też nie wiem i wiedza na ten temat nie jest mi potrzebna. Ten „toaletowy problem” pojawił się po przeczytaniu artykułu w internecie.
Artykuł pod tytułem „Why FactsDon't Change Our Mind” (tł. „Dlaczego fakty nie zmieniają naszego zdania”) napisała Elizabeth Kolbert. Nie trzeba być geniuszem, żeby domyśleć się czego tekst dotyczy. Autorka przywołuje różne badania wykonane w celu ustalenia, czy potrafimy myśleć samodzielnie, jaki MY mamy wpływ na naszą ocenę rożnych sytuacji lub osób.
Jednym z badań, które pani Kolbert przedstawia jest badanie przeprowadzone w Yale. Poproszono grupę studentów, aby ocenili swoją znajomość rzeczy, które codziennie używają, na przykład zamek błyskawiczny, zamek w drzwiach, no i toaleta oczywiście. W drugim kroku badania poproszono, aby każdy z uczestników dokładnie opisał działanie tych urządzeń (przedmiotów, rzeczy) – dokładnie krok po kroku, co się dzieje, co o co zahacza, co o co uderza, czy co tam jeszcze. Trzeci krok to powtórka pierwszego – studenci poproszeni byli o ocenę swojej wiedzy na temat działania przedmiotów.
Jaki był wynik?
W pierwszym kroku – oczywiście – wszystkie oceny były wysokie. Każdy wie jak spuścić wodę w toalecie, każdy wie jak przekręcić klucz w zamku... Oceniając siebie w trzecim kroku badani nie byli już tak bardzo pewni siebie.
Czy to źle nie wiedzieć jak działa zamek błyskawiczny abo pralka? Autorka artykułu jest zdania, że nie. Pisze, że "gdyby każdy upierał się na, powiedzmy, opanowanie zasad obróbki metalu przed podniesieniem noża, epoka brązu nie wniosłaby wiele". Zgadzam się całkowicie. "Ludzie wierzą, że wiedzą znacznie więcej, niż rzeczywiście wiedzą". Dlaczego? Bo naszą znajomość otaczającego świata zawdzięczamy innym. Ktoś kiedyś wymyślił toaletę, ktoś nauczył jak korzystać i wystarczy. Dzięki takiemu układowi cywilizacja mogła się rozwinąć. Nie jest to więc nic złego. Z jednym wyjątkiem.
Tym wyjątkiem jest, według Kolbert, polityka.
W 2012 roku dwóch badaczy zdecydowało się przeprowadzić eksperyment podobny do tego z Yale. Różnica polegała na tym, że badanych poproszono o określenie swojego zdania na temat pewnych zagadnień z dziedziny polityki społecznej. Każdy z badanych oczywiście zdecydowanie deklarował się "na tak", albo "na nie". W drugim kroku poproszono, aby każdy opisał wszystko co wie – kto zarobi, kto skorzysta, kto straci, jakie będą konsekwencje tego, że taka czy inna ustawa zostanie wprowadzona. Jakie są zagrożenia i tak dalej, i tak dalej. Większość z badanych miała z tym kłopot. W trzecim kroku badane osoby nie upierały się przy swoim zdaniu tak zdecydowanie, jak w kroku pierwszym.
Wniosek nasuwa się sam. Nasze przekonania polityczne nie do końca oparte są na faktach. Częściej oparte są na tym, czego dowiadujemy się od innych.
Orzeszku-ty-mój! Znaczy się, że nie myślę samodzielnie!
Czy można to naprawić? Pani Kolbert zgadza się ze zdaniem twórców badania. Twierdzą oni, że – ogólnie mówiąc – media powinny się skoncentrować na dokładniejszym analizowaniu konsekwencji politycznych decyzji i bezstronnym przekazywaniu wyników tych analiz. Być może wtedy łatwiej byłoby zrozumieć „jak bardzo jesteśmy nieświadomi”. Według twórców tego badania, to "może być jedyną formą myślenia, która rozbije 'illusion of explanatory depth' i zmieni nastawienie ludzi".
Moglibyśmy uczyć się od naukowców. W laboratoriach nie ma miejsca na stronniczość. Liczą się tyko fakty i to fakty, potwierdzone przez przez badania w różnych laboratoriach i przeprowadzane przez różnych naukowców.
Jest jeszcze coś, co mi nie daje spokoju. Opisane badania przeprowadzono w Stanach. Myślę o tym, jak wyglądałyby wyniki w Polsce. Przecież wszyscy wiemy, że statystyczny Kowalski doskonale zna się na polityce. Tyle, czy jego przekonania oparte są na faktach?
***
 'illusion of explanatory depth' - myślę, że można to przetłumaczyć: 'iluzja dogłębnego wyjaśnienia' - chodzi ogólnie o to, że wydaje nam się, że wiemy więcej, niż w rzeczywistości wiemy. Ciekawe, że nie mogę znaleźć nic po polsku na ten temat.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jako, że ostatnio trochę spamu się pokazuje, postanowiłam, że zanim się komentarz pokaże na stronie to go najpierw sprawdzę. Taka sytuacja. Pozdrawiam ciepło. Brydzia.