poniedziałek

29 dzień kwietnia

Pewność siebie
Tak sobie myślałam (popijając moją kawę oczywiście), że to już półmetek rozważań nad moją pewnością siebie. Nadal nie wiem, dlaczego ktoś kiedyś powiedział, że mi jej brakuje. Mam pewne podejrzenia, ale postanowiłam 'przemyśleć i przebadać' wszystkie elementy, które według Patrycji Załug składają się na wewnętrzną pewność siebie, która to ''daje poczucie szczęścia i spełnienia''.
Pisałam już o czterech z ośmiu filarów pewności siebie; było o samoświadomości, samoakceptacji, zadowoleniu z siebie i o uczuciu wiary w siebie. Dziś kolej na piąty element: poczucie własnej wartości.

Czym jest poczucie własnej wartości?
Według Wikipedii, poczucie własnej wartości ''to stan psychiczny powstały na skutek elementarnej, uogólnionej oceny dokonanej na własny temat''. Ładnie, ale zbyt ogólnie (jak dla mnie).
Wszystko to, co (a może 'czego'; chyba czas poczytać o gramatyce) doświadczamy w ciągu swojego życia, ma wpływ na to, w jaki sposób oceniamy sami siebie. Samoocena dotyczy różnych segmentów życia: ''intelektualnego – należą do niego przekonania na swój temat oraz wartościowanie własnych cech i zachowań (pytanie: Jaki jestem?), emocjonalnego – zawiera emocje i uczucia jakie przeżywasz i odczuwasz wobec siebie samego (pytanie: Czy lubię siebie?), behawioralnego – dotyczy zachowań, jakie kierujesz wobec siebie i innych (pytanie: Dlaczego to robię?)''.
Samooceny dokonujemy na podstawie tego, co o nas mówią inni, na podstawie tego, jakie efekty przynoszą nasze starania oraz na podstawie tego, co obserwujemy w otoczeniu. Ocena jest subiektywna – zależy od sposobu interpretacji informacji. Dlaczego jedni oceniają siebie nisko, inni wysoko? Od czego to zależy?
Nie udało mi się znaleźć jednoznacznej odpowiedzi, ale jeden element się powtarza: poczucie wartości zaczyna się kształtować we wczesnym dzieciństwie.

''Zaburzenie poczucia własnej wartości powstaje zazwyczaj na podstawie komunikatów podważających wartość dziecka, jakie dostaje ono od osób znaczących (np. rodziców, opiekunów). Początkowo np. dziecko jest uważane za cenne samo w sobie, dlatego że jest i dostaje komunikaty od otoczenia stosowne do takiego sposobu jego postrzegania. Z czasem jednak na skutek rozmaitych oczekiwań otoczenia czy sposobów wychowania otrzymuje komunikaty, które przekonują je albo pozwalają podejrzewać, że wartość jego jako człowieka zależy od rozmaitych czynników zewnętrznych lub od konkretnych działań czy umiejętności. Tak wychowywane dziecko zaczyna się starać, by sprostać tym wymaganiom i zasłużyć ponownie na to, by móc się poczuć wartościowym i kochanym przez rodziców dzieckiem. Tak wychowywane dziecko staje się często także jako dorosły osobą zależną od otoczenia, zewnątrzsterowną i niepewną siebie (własnej elementarnej wartości jako człowieka).''

Kształtowanie poczucia wartości nie kończy się wraz z przejściem w dorosłość. To cecha, która zmienia się w czasie całego życia. Na przykład, duży wpływ ma tak zwana kultura sukcesu. Mówi się, że każdy może osiągnąć wszystko czego zapragnie, a kiedy to się 'każdemu' nie udaje, 'każdy' dochodzi do wniosku, że jest coś nie tak z nim samym. Poczucie wartości 'każdego' spada.
Za złą (w sensie negatywną) samoocenę można też winić tendencję do porównywania swoich osiągnięć z osiągnięciami znajomych (i nieznajomych, w końcu jest internet, możemy śledzić życie celebrytów na bieżąco i się z nimi porównywać). Dlaczego sąsiad ma lepszy samochód niż ja? Dlaczego 'ta co siedzi przy tamtym biurku' ma lepszą figurę niż ja? Przykładów takich można by przytaczać i przytaczać. To nie tajemnica, że patrzymy na siebie, analizujemy, badamy, interpretujemy (szkoda, że się nie pytamy, ale to inna historia). Na podstawie własnej-osobistej interpretacji dorabiamy własne-osobiste historie i one są odpowiedzialne za nasze własne-osobiste poczucie wartości.
W kilku miejscach internetowych źródeł spotkałam się z ciekawym ćwiczeniem myślowym.
Wyobraźmy sobie parę, która stara się o dziecko przez jakiś czas. W końcu udaje im się. Na ile procent rodzice bobasa ocenią jak bardzo jest dla nich ważny? Bobas jeszcze studiów nie skończył, nie ma gromadki dzieci, nie jest właścicielem firmy międzynarodowej, ani posiadaczem statuetki Oskara. Bobas nawet mówić nie potrafi, ani przewrócić się z boku na bok. Jedyne co robi to śpi, pije mleko, brudzi pieluchy i rośnie. Ile wart jest taki człowieczek? Sto procent, sto pięćdziesiąt, dwieście? Dlaczego po kilkudziesięciu latach ten mały człowieczek myśli o sobie, że jest nic nie warty? Bo studiów nie skończył, nie ma gromadki dzieci, nie jest właścicielem korporacji międzynarodowej, ani posiadaczem statuetki Oskara? Czy tak naprawdę właśnie to się liczy? Nie liczyło się w momencie urodzenia. Ale ludzie tak mają, że swoją wartość oceniają na podstawie doświadczeń życiowych, mało tego - rzadko kto pyta o opinię innych, ocenę wystawiamy sobie sami i często jest zbyt surowa. Na szczęście nie zawsze i nie wszyscy, i uczmy się od takich.
Japońskie przysłowie mówi, że ''są tacy, którzy jeżdżą powozami, tacy, którzy ciągną powozy, i tacy, których zadaniem jest wyplatanie słomianych łapci tym, którzy powożą". Bez tych 'wyplataczy słomianych łapci' nie byłoby tych w powozach... Dla każdego jest miejsce, każdy spełnia jakąś rolę, każdy 'wyplatacz słomianych łapci' jest ważny. Oczywiście, należy pamiętać, że gdyby nie było tych 'którzy jeżdżą powozami' to 'wyplatacze słomianych łapci' nie mieliby co robić (ani jak zarobić).

W jaki sposób określić poziom wartości siebie? W internecie roi się od przeróżnych testów, analiz i badań. Na stronie www.wiecjestem.us.edu.pl można przeczytać, że u osób z zaniżoną samooceną można zauważyć zachowania takie jak:
  • ''angażowanie się w nierealistyczne zadania ponad swoje możliwości;
  • wycofywanie się z nowych działań („To się nie może udać”);
  • niepewność i potrzeba potwierdzania realizacji działań przez autorytety;
  • nieśmiałość i unikanie udzielania się na forum publicznym;
  • poczucie winy za doświadczane porażki i niepowodzenia;
  • rezygnowanie z działań po doświadczeniu trudności;
  • nadmierna koncentracja na własnych błędach, słabościach, porażkach i wadach;
  • przejawianie wysokiej potrzeby akceptacji, pochwał i uznania ze strony innych, tzw. „głód miłości”;
  • brak asertywności;
  • zamykanie się w sobie i unikanie kontaktów towarzyskich;
  • zmniejszona motywacja do działania, unikanie działań;
  • duża podatność na krytykę i silne reakcje emocjonalne w przypadku jej doświadczania;
  • niekorzystne porównywanie się z innymi osobami;
  • zaprzeczanie własnym potrzebom''.
Zwracam szczególną uwagę na fragment ''poczucie winy za doświadczane porażki i niepowodzenia''. Tłumaczenie swoich sukcesów czynnikami zewnętrznymi i niezależnymi od nas, a porażek – własnymi wadami, jest normą. O ile często słyszę 'oj tam, oj tam, zwyczajnie miałam fuksa!', o tyle nie często: 'no ja pitolę! się narobiłam i mam, zapracowałam sobie!'. Czy nie wydaje Wam się, że sukcesy należy przypisywać sobie; 'udało mi się', 'miałem szczęście' zamienić na 'zapracowałam sobie', 'zasłużyłem'?

Czy mogę powiedzieć o sobie, że mam odpowiednio wysokie poczucie własnej wartości?
Jeszcze testów nie robiłam, ale zdaje się, że moje poczucie wartości jest 'trochę' zaniżone...
Nigdy się wcześniej nie zastanawiałam nad tym jak i co myślę o sobie. Często na przykład w obliczu sukcesu mówiłam 'trafiło się, jak ślepej kurze ziarno'. Nie lubię wystąpień publicznych. Nie lubię nieprzychylnej krytyki. Z całej listy zachowań osób z zaniżoną samooceną, to w zasadzie tylko z dwoma punktami się nie identyfikuję: ''angażowanie się w nierealistyczne zadania ponad swoje możliwości'' oraz ''wycofywanie się z nowych działań''.

Czy można podnieść poziom poczucia wartości? Czy można dokonać tego samodzielnie, czy trzeba się udać po pomoc do specjalisty?
Myślę, że skoro w Internecie można znaleźć ćwiczenia, które mogą poprawić samoocenę, to warto spróbować i z nich skorzystać. Jeśli to nie działa i nadal 'czujemy', że jest coś nie tak, wtedy – specjaliści. Prawdopodobnie korzystają oni z narzędzi podobnych do tych darmowych z neta, ale czasem rozmowa jeden na jeden czyni cuda.
Z drugiej strony mam wrażenie, że skoro już wiem dlaczego, na przykład, unikam publicznych przemówień, to łatwiej mi będzie takie przemówienie wygłosić i mieć w nosie to, czy komuś się podoba czy nie. W końcu poczucie wartości się zmienia – może się zmienić na lepsze.

Wychodzi mi na to, że mój problem to nie brak pewności siebie, ale niskie poczucie własnej wartości. Niestety. Trzeba będzie popracować, ...ale najpierw kawa.

Ps. Cały zestaw ćwiczeń związanych z poczuciem wartości znalazłam na stronie
Więc Jestem. Studencki Serwis Rozwoju


I to za darmo. A jak za darmo, to biorę.

Źródła:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jako, że ostatnio trochę spamu się pokazuje, postanowiłam, że zanim się komentarz pokaże na stronie to go najpierw sprawdzę. Taka sytuacja. Pozdrawiam ciepło. Brydzia.