wtorek

27 dzień listopada


Ślachetne zdrowie,
Nikt się nie dowie,
Jako smakujesz,
Aż się zepsujesz.
Tam człowiek prawie
Widzi na jawie 
I sam to powie, 
Że nic nad zdrowie
Ani lepszego,
Ani droższego (...)

Tak ładnie pisał mistrz Kochanowski o zdrowiu prawie 500 lat temu. I do tej pory nie wiele się zmieniło. Być może jest lepiej niż w czasach, kiedy Jan, siedząc pod lipą, pisał swoje fraszki. Na pewno wtedy powietrze było czyściejsze i owoce zdrowsze, bo bez chemii i GMO.Ale: nauka poszła do przodu, wiemy jak co funkcjonuje, czego organizm potrzebuje do efektywnego działania. Zdrowo się odżywiamy, ćwiczymy, medytujemy. Mamy więcej lekarstw, łykamy witaminki, minerały. Dbamy o higienę, bo wiemy, że jest ona ważna dla zdrowia. Dbamy o zdrowie. Tak? Ale czy tak naprawdę doceniamy każdą część ciała?

No cóż, mi się przytrafiło...
W poniedziałek zaczęła boleć pięta. Ech tam, też mi coś, poboli, poboli i przestanie, "to tylko pięta". We wtorek miałam kłopot, żeby z pracy do domu wrócić. "Oh tam, nogi zmęczone po pracy zwyczajnie" - myślałam. W środę dzień wolny - boleć nie przestaje? We czwartek u lekarza. Dwa tygodnie odpoczywania i zobaczymy co dalej.  Od wizyty minęły cztery dni. Noga boli.
Jeszcze do czwartku, gdyby mi ktoś powiedział, że z powodu pięty na zwolnienie lekarskie idzie, to płakałabym ze śmiechu... Teraz siedzę w domu czekając na wezwanie do szpitala, gdzie zrobią mi prześwietlenie. Sytuacja nie do śmiechu, ale mi i tak jest śmieszno.
Najcięższym momentem było wejście do gabinetu lekarskiego:
- I co pani dolega, pani Brygido?
- Pięta mnie boli, pani doktor.
Jak z dowcipu o lekarzu i babie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jako, że ostatnio trochę spamu się pokazuje, postanowiłam, że zanim się komentarz pokaże na stronie to go najpierw sprawdzę. Taka sytuacja. Pozdrawiam ciepło. Brydzia.