Co ludzie powiedzą?
Tak sobie myślałam popijając moją
kawę oczywiście, jaka to, niestety, hipokrytka jestem.
Czasem tak mam, że widzę kogoś
i sobie myślę: "o-ja-cię, jak można się tak
ubrać", "o-ja-cię, jak można się tak wymalować",
"o-ja-cię, jak można się tak głupio zachowywać".
Rozgłaszam na prawo i lewo, że to
nieładnie i jakoś sama nad tym nie jestem w stanie
zapanować. Nadal oceniam ludzi. Robię to absolutnie subiektywnie,
ale absolutnie nieświadomie.
Mówią, że nie powinniśmy
oceniać innych. A ja sobie tak pomyślałam, dlaczego to nie
ładnie? Czy jeśli spotykam kogoś, kto śmierdzi jak beczka piwa
i pomyślę sobie: "alkoholik", to robię komuś
krzywdę? Przecież nie będzie śmierdział mniej ani więcej. No co
innego, gdybym takiego spotkała i poszła w świat opowiadając
wszystkim, że taki-a-taki to alkoholik, żonę bije, o dzieci
nie dba i kradnie, żeby swój zapach zachować.
To, że ocenię kogoś nie jest złe
samo w sobie, złe może być to, co zrobię z oceną wystawioną
komuś.
Może, ale nie musi.
Nie potrafię jak na razie
kontrolować się na tyle, żeby nie dopisywać historyjek
osobom, które spotykam. Jednak coraz lepiej radzę sobie jednak
z kontrolą nad tym, żeby tych historyjek nie opowiadać. Mimo
wszystko, jeszcze daleko mi do doskonałości.
Zastanawiam się też, dlaczego mamy
''wbudowany'' taki mechanizm, który ''zmusza'' nas do obserwowania
i oceniania innych. I myślę sobie, że ma to związek
z ewolucją. Pewnie w taki właśnie sposób uczymy się
jak zachowywać się w różnych sytuacjach. Przecież
dzieci tak mają. Jeśli dziecko widzi, że rodzice jedzą
widelcem i nożem, też tak będzie robić. Jeśli widzi,
że rodzice pałeczkami makaron wciągają, oczywiście, że nie
będzie używać niczego innego (rąk używają wszystkie dzieci, bo
zabawa jedzeniem, to najlepszy sposób na zwrócenie na siebie
uwagi). Takie to naturalne i normalne. Dzieci obserwują
i oceniają. Oczywiście to wszystko trochę bardziej złożone,
bo dzieciaczki przecież eksperymentują i wyciągają wnioski
na podstawie swoich doświadczeń. Jednym z tych doświadczeń
jest obserwacja zachowań innych i ich ocena, oczywiście.
A my dorośli? Dzieciństwo mamy
wyłącznie we wspomnieniach. Dlaczego więc nadal obserwujemy
i oceniamy? Bo zazdrościmy? Bo nie czujemy się dobrze tacy,
jacy jesteśmy? Myślę, że każdy ma jakiś powód i dla
każdego jest on inny. Bo każdy żyje we własnym świecie.
Dlatego tyle gadania o światach
równoległych.
Na ławce w parku siedzą dwie
dziewczyny. Mniej więcej w tym samym wieku. Jedna z nich
wczoraj usłyszała od chłopaka, w którym kochała się
skrycie od dawna, że on odwzajemnia uczucie.
Druga wczoraj odkryła, że chłopak
z którym planowała spędzić resztę życia, systematycznie ją
zdradzał.
Obie widzą obcego im przystojniaka.
Jeden park, jedna ławka, jeden
przystojniak, ale dwie dziewczyny – dwa różne światy.
Jedna myśli sobie: pewnie idzie na
randkę, pewnie zakochany.
Druga myśli sobie: drań jeden, pewnie
podrywa wszystko, co na drzewo nie ucieka.
A przystojniak to pewnie uczeń
seminarium, przyszły zakonnik, co ani o dziewcznach, ani
o miłości, tylko życie Bogu chce oddać.
Jedna będzie być może opowiadać
o zakochanym chłopcu z parku, który szedł spotkać się
z miłością życia, żeby wręczyć jej pierścionek
zaręczynowy. Druga opowiadać będzie o przystojniaku z parku,
który odprowadził dziewczynę do pracy i zaraz po tym,
spotkał się z drugą ''swoją'' dziewczyną.
A chłopak nic nie będzie
opowiadać, bo nawet nie zauważył, że na ławce siedziały
dwie dziewczyny, które gapiły się na niego.
Każdy ma swój świat i każdy ten
świat sobie tworzy.
Dlatego tyle gadania o pozytywnym
myśleniu.
I nie wiem. Oceniać, nie
oceniać...
To w jaki sposób będziemy myśleć
o innych ma wpływ tylko i wyłącznie na ''nasz świat''.
Jeśli o kimś myślę, czy to źle, czy dobrze, to tylko
dlatego, że ma to znaczenie wyłącznie dla mnie. I tylko
mój świat się zmieni, o ile oczywiście opinię o kimś
zostawię dla siebie.
Działa to i w drugą stronę.
To, jak myślą o mnie. nie powinno mieć znaczenia dla mnie.
Nie powinno, a mimo to czasem zastanawiam się: ''co ludzie
powiedzą''. Kiedy złapię się na tym, to myślę: ''a niech
sobie gadają'', bo wiem, że na myśleniu się nie kończy.
Społeczność nie byłaby taka ciekawa, gdyby nie plotki. A plotki
to nic innego, jak historie o innych, tworzone na podstawie
opinii. Opinii stronniczych, często bardzo niesprawiedliwych,
często też ''wyssanych z palca''. Nie jest łatwo coś takiego
przełknąć, niestety. Kto się ze mną nie zgodzi, jeśli powiem,
że każdy ma ''swój świat, swoje kredki''? Zdań o mnie
będzie tyle, ilu ludzi mnie zna.
I nie wiem. Oceniać, nie oceniać...
Wiem jednak na sto procent, że nie
należy swojego zdania o kimś rozgłaszać na prawo i na lewo.
No, chyba że chcemy powiedzieć
coś miłego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jako, że ostatnio trochę spamu się pokazuje, postanowiłam, że zanim się komentarz pokaże na stronie to go najpierw sprawdzę. Taka sytuacja. Pozdrawiam ciepło. Brydzia.