czwartek

11 dzień lipca


Co ludzie powiedzą?


Tak sobie myślałam popijając moją kawę oczywiście, jaka to, niestety, hipokrytka jestem.

Czasem tak mam, że widzę kogoś i sobie myślę: "o-ja-cię, jak można się tak ubrać", "o-ja-cię, jak można się tak wymalować", "o-ja-cię, jak można się tak głupio zachowywać".
Rozgłaszam na prawo i lewo, że to nieładnie i jakoś sama nad tym nie jestem w stanie zapanować. Nadal oceniam ludzi. Robię to absolutnie subiektywnie, ale absolutnie nieświadomie.

Mówią, że nie powinniśmy oceniać innych. A ja sobie tak pomyślałam, dlaczego to nie ładnie? Czy jeśli spotykam kogoś, kto śmierdzi jak beczka piwa i pomyślę sobie: "alkoholik", to robię komuś krzywdę? Przecież nie będzie śmierdział mniej ani więcej. No co innego, gdybym takiego spotkała i poszła w świat opowiadając wszystkim, że taki-a-taki to alkoholik, żonę bije, o dzieci nie dba i kradnie, żeby swój zapach zachować.

To, że ocenię kogoś nie jest złe samo w sobie, złe może być to, co zrobię z oceną wystawioną komuś.

Może, ale nie musi.

Nie potrafię jak na razie kontrolować się na tyle, żeby nie dopisywać historyjek osobom, które spotykam. Jednak coraz lepiej radzę sobie jednak z kontrolą nad tym, żeby tych historyjek nie opowiadać. Mimo wszystko, jeszcze daleko mi do doskonałości.

Zastanawiam się też, dlaczego mamy ''wbudowany'' taki mechanizm, który ''zmusza'' nas do obserwowania i oceniania innych. I myślę sobie, że ma to związek z ewolucją. Pewnie w taki właśnie sposób uczymy się jak zachowywać się w różnych sytuacjach. Przecież dzieci tak mają. Jeśli dziecko widzi, że rodzice jedzą widelcem i nożem, też tak będzie robić. Jeśli widzi, że rodzice pałeczkami makaron wciągają, oczywiście, że nie będzie używać niczego innego (rąk używają wszystkie dzieci, bo zabawa jedzeniem, to najlepszy sposób na zwrócenie na siebie uwagi). Takie to naturalne i normalne. Dzieci obserwują i oceniają. Oczywiście to wszystko trochę bardziej złożone, bo dzieciaczki przecież eksperymentują i wyciągają wnioski na podstawie swoich doświadczeń. Jednym z tych doświadczeń jest obserwacja zachowań innych i ich ocena, oczywiście.

A my dorośli? Dzieciństwo mamy wyłącznie we wspomnieniach. Dlaczego więc nadal obserwujemy i oceniamy? Bo zazdrościmy? Bo nie czujemy się dobrze tacy, jacy jesteśmy? Myślę, że każdy ma jakiś powód i dla każdego jest on inny. Bo każdy żyje we własnym świecie.
Dlatego tyle gadania o światach równoległych.

Na ławce w parku siedzą dwie dziewczyny. Mniej więcej w tym samym wieku. Jedna z nich wczoraj usłyszała od chłopaka, w którym kochała się skrycie od dawna, że on odwzajemnia uczucie.
Druga wczoraj odkryła, że chłopak z którym planowała spędzić resztę życia, systematycznie ją zdradzał.
Obie widzą obcego im przystojniaka.
Jeden park, jedna ławka, jeden przystojniak, ale dwie dziewczyny – dwa różne światy.
Jedna myśli sobie: pewnie idzie na randkę, pewnie zakochany.
Druga myśli sobie: drań jeden, pewnie podrywa wszystko, co na drzewo nie ucieka.
A przystojniak to pewnie uczeń seminarium, przyszły zakonnik, co ani o dziewcznach, ani o miłości, tylko życie Bogu chce oddać.
Jedna będzie być może opowiadać o zakochanym chłopcu z parku, który szedł spotkać się z miłością życia, żeby wręczyć jej pierścionek zaręczynowy. Druga opowiadać będzie o przystojniaku z parku, który odprowadził dziewczynę do pracy i zaraz po tym, spotkał się z drugą ''swoją'' dziewczyną.
A chłopak nic nie będzie opowiadać, bo nawet nie zauważył, że na ławce siedziały dwie dziewczyny, które gapiły się na niego.

Każdy ma swój świat i każdy ten świat sobie tworzy.
Dlatego tyle gadania o pozytywnym myśleniu.

I nie wiem. Oceniać, nie oceniać...

To w jaki sposób będziemy myśleć o innych ma wpływ tylko i wyłącznie na ''nasz świat''. Jeśli o kimś myślę, czy to źle, czy dobrze, to tylko dlatego, że ma to znaczenie wyłącznie dla mnie. I tylko mój świat się zmieni, o ile oczywiście opinię o kimś zostawię dla siebie.
Działa to i w drugą stronę. To, jak myślą o mnie. nie powinno mieć znaczenia dla mnie. Nie powinno, a mimo to czasem zastanawiam się: ''co ludzie powiedzą''. Kiedy złapię się na tym, to myślę: ''a niech sobie gadają'', bo wiem, że na myśleniu się nie kończy. Społeczność nie byłaby taka ciekawa, gdyby nie plotki. A plotki to nic innego, jak historie o innych, tworzone na podstawie opinii. Opinii stronniczych, często bardzo niesprawiedliwych, często też ''wyssanych z palca''. Nie jest łatwo coś takiego przełknąć, niestety. Kto się ze mną nie zgodzi, jeśli powiem, że każdy ma ''swój świat, swoje kredki''? Zdań o mnie będzie tyle, ilu ludzi mnie zna.

I nie wiem. Oceniać, nie oceniać...
Wiem jednak na sto procent, że nie należy swojego zdania o kimś rozgłaszać na prawo i na lewo.
No, chyba że chcemy powiedzieć coś miłego.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jako, że ostatnio trochę spamu się pokazuje, postanowiłam, że zanim się komentarz pokaże na stronie to go najpierw sprawdzę. Taka sytuacja. Pozdrawiam ciepło. Brydzia.