poniedziałek

15 dzień lipca


''Tyle, że starsi nie nadążają''

Tak sobie myślałam (popijając moją kawę oczywiście) i przypomniało mi się usłyszane kiedyś zdanie, że ''należy pamiętać o tym, czego się nauczyliśmy''.
No to, że jak? Że mam wykorzystywać to, czego nauczyłam się w szkole? A przepraszam bardzo, jak mam wykorzystać wiedzę o tym, co to takiego "dzięcielina", jeśli ja portki w sklepie układam? A może mi się przyda wiedza o warstwach ziemskiej atmosfery i rodzajach chmur? Bardziej przyda się chyba to, jak działają ludzie i w jaki sposób dokonują wyborów. Ale tego w szkole nie uczyli. Musiałam kilka książek przeczytać, żeby się dowiedzieć. I nie były to książki ze szkolnej biblioteki.

Czyli nie szkołę chodzi?

Pewnie to ma związek z powiedzonkiem, że nie robi się dwa razy tego samego błędu. Za drugim razem, to głupota, a nie błąd. Tylko jak ocenić, czy to co zrobiłam jest błędem czy nie? Co to w ogóle jest błąd?
Wikipedia podaje, że błąd to ''wykonanie jakiejś czynności w niepoprawny sposób, niedokładność obliczeń lub pomiaru, nieumyślne działanie, które jest niezgodne z zasadami lub założeniami i przynosi złe skutki, różnica między wynikiem pomiaru a wielkością mierzoną''.

Podobnie o błędzie mówi SJP:
''1.«niezgodność z obowiązującymi regułami pisania, liczenia, wymowy itp.»
2.«niewłaściwe posunięcie»
3.«fałszywe mniemanie o czymś»''.

Okazuje się, że jest nawet klasyfikacja ''błędów''. Mają one własne nazwy i szczegółowe definicje. Są błędy statystyczne, prawne, leksykalne, ale te akurat łatwo naprawić, wystarczy ''wymazać gumką'' i poprawić.

Przypomniała mi się historia jednego błędu. Otóż pan, który opisywał zawartość żelaza w szpinaku pomylił się i postawił przecinek nie w tym miejscu, w którym powinien. I zamiast 3,00 mg wyszło, że szpinak ma 30,0 mg na 100 g. Fama poszła i przez długie lata terroryzowano dzieciaczki papką ze szpinaku – bo przecież ''taaaki zdrowy''. Mimo, że błąd został zdemaskowany i poprawiony, mit szpinaku w wielu domach jest nadal żywy.

Błędy można poprawić. Ale czy wszystkie?

Wyszłam za mąż jakiś czas temu. Zdarza mi się myśleć, że to był błąd. Że mogłam jeszcze poczekać, może na kogoś innego... Ale jak dowiedzieć się, czy moja decyzja sprzed trzydziestu lat była mądrą decyzją? Są fantastyczne dzieciaki. Życie jest, jakie jest. Raz na wozie, raz pod wozem. Czy na pewno miałabym lepiej, gdybym zmieniła wtedy zdanie i powiedziała NIE? Życie byłoby inne, ale czy lepsze?
Mówią, że "trawa zawsze bardziej zielona u sąsiada", moja mama ujmowała to samo w słowach: "wszędzie dobrze, gdzie nas nie ma". I tu jest sedno sprawy. Ludzie zawsze chcą coś, czego nie mają, zapominając o radości z tego co już mają.
W moim małżeństwie były wzloty i upadki. Są tacy, którzy dziwią się, że nadal jesteśmy razem. A ja się pytam: dlaczego mam zmieniać coś, co jest dla mnie wygodne, coś co jest wygodne dla męża i coś co jest wygodne dla Bąbla? Wiem czego się spodziewać po facecie, którego znam już ponad trzydzieści lat. Zero stresu (no prawie zero, bo przecież jesteśmy ludźmi i lubimy siebie wkurzać wzajemnie, nie?). Może żadne motyle w brzuchu mi nie latają, ale cieszę się z tego co mam. No i mąż dobrą pomidorówkę gotuje.

Albo praca. Mówi się, że od czasu do czasu warto zmienić pracę. Jeżeli na lepszą, to ja się zgodzę. Też myślałam o tym. Ale policzyłam "za i przeciw", wyszło mi "przeciw", więc zostaję. Trochę już mi czasem nudno, coraz częściej łapię się na tym, że nie mogę pojąć, że ktoś nie wie czegoś, co dla mnie jest oczywiste (a jak zaczynałam, to nie było, oczywiście). Ale zostanę, bo mi się opłaca. Opłaca na dzień dzisiejszy. Ale nie wiem, czy to nie błąd. Nie jestem w stanie tego wiedzieć. Być może się okaże, za jakieś piętnaście lat, że jednak teraz był odpowiedni czas, żeby pracę zmienić.

Mówią, że człowiek uczy się najlepiej na własnych błędach. Naprawdę? No chyba nie wszystkich błędów to dotyczy. Czasem zwyczajnie nie jesteśmy w stanie określić, czy to co teraz wydaje się błędem, jest błędem w ogólnym rozrachunku. I odwrotnie. Zdarza się, że konsekwencje jakiegoś działania odczuwamy długo później. Przekonujemy się wówczas, że to co zrobiliśmy lata temu było błędem.

Błędów życiowych nie jesteśmy w stanie naprawić. Jedyne co, to można ich nie powtarzać.
Dlatego jestem zdania, że warto słychać starszych i uczyć się od nich.

"Tyle, że starsi nie nadążają", ktoś może powiedzieć. Może babcia nie wie jak zrobić reklamę na Facebooka, może dziadek nie wie, jak opublikować zdjęcie na Instagramie. A skąd pewność, że dlatego, że nie nadążają? Być może to dlatego, że akurat TO nie ma znaczenia, że są sprawy ważniejsze?

Są prawdy uniwersalne. Mówiono o nich tysiące lat temu, mówi się o nich i teraz. Pokolenie przekazuje pokoleniu informacje o tym, co jest ważne i co zrobić, żeby ''było lepiej''. I pokolenie po pokoleniu popełnia ten sam błąd: nie słucha tych poprzednich.
I nie mówię o tej babci, która powtarza, że najpierw należy szklanki umyć, a patelnię na końcu (podejrzewam, że teraz babcie korzystają ze zmywarek). Mówię o wszystkim tym, co zostawiły po sobie poprzednie pokolenia. Przecież tyle książek napisano, tyle obrazów namalowano, tyle utworów skomponowano... Tyle mądrości zostało zarejestrowanych, tylko brać.

Nauka jest ważna i uczymy się na wiele różnych sposobów. Uczymy się w szkole, obserwujemy innych, wyciągamy wnioski z przeszłości i z porażek. Ale niestety, w codziennym pośpiechu życia, zbyt szybko zapominamy o tym, czego się nauczyliśmy. Wiedza i mądrość dostępna wszystkim. Ale co z tego, że o tym wiemy, skoro i tak zapominamy o wszystkim w najważniejszych momentach? Czy jest na to rada?
Nie jest to moim odkryciem, że trzeba zachować spokój. Zachować skupienie. Być świadomym tego, co się dzieje, świadomie płynąć przez życie. Moja mama w trudnych momentach powtarzała, że ''tylko spokój może nas uratować''. Pewnie usłyszała to od swojej mamy...
Zachowanie trzeźwości umysłu w momentach kryzysowych jest trudne. Wymaga to treningu, wymaga czasu i wysiłku. No i nie ma stuprocentowej gwarancji, że dzięki temu uchronimy się od popełniania błędów, których nie można wymazać korektorem. Bo błąd to rzecz ludzka. A wszyscy jesteśmy ludźmi – przynajmniej teoretycznie.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jako, że ostatnio trochę spamu się pokazuje, postanowiłam, że zanim się komentarz pokaże na stronie to go najpierw sprawdzę. Taka sytuacja. Pozdrawiam ciepło. Brydzia.