czwartek

18 dzień lipca



Co powiedział Zenek?


Tak sobie myślałam, popijając moją kawę oczywiście i przyszło mi do głowy, że trzeba być bardzo ostrożnym słuchając co mówią inni.

Mówi się, że każda plotka niesie w sobie ziarno prawdy. No w pewnym sensie tak jest. Jak powstaje plotka? Do informacji przekazywanej z ust do ust każdy dodaje jakiś szczegół od siebie. Kiedy informacja "przejdzie" odpowiednią ilość osób, no cóż, oryginał przyozdobiony będzie w najlepsze i najbardziej soczyste drobiazgi. Po co? Żeby zrobić na kimś wrażenie? Żeby z błahostki zrobić atrakcję na miarę światową? Bo ludzie lubią sensację? No ja pytam się: po co?

Lubię sprawdzać informacje u źródła. Pytać wprost. Nie zawsze się da oczywiście. Ale staram się WIEDZIEĆ. Czasem docierają do mnie informacje, które nie maja dla mnie żadnego znaczenia. Z reguły to plotki o osobach, których nie znam. Wówczas uśmiecham się pod nosem i czasem zapytam: ''A skąd wiesz?''.

Dobrze jest słuchać ''wybiórczo''. To nie jest łatwe, ale warto się tego nauczyć. No bo niech mi kto powie, jakie ma znaczenie, że piosenkarka XXX rozstała się z mężem, albo, że ''sąsiadka znajomej sąsiadki koleżanki z pracy'' dostała mandat? Warto posłuchać, nie powiem. Może być przecież tak, że komuś, kogo nie znam, rzeczywiście przytrafiło się coś, co ma dla mnie znaczenie i warto sprawę obadać, przemyśleć i sprawdzić. Być może ''sąsiadka znajomej sąsiadki koleżanki z pracy'' była na wakacjach tam, tam gdzie ja planuję jechać i miała jakieś doświadczenia... Warto filtrować informacje.

Najciekawsze dla mnie zawsze były te informacje, które wiążą się bezpośrednio z moją osobą – to oczywiste. Najbardziej jednak lubię plotki o mnie. Ach jak ja lubię moje drugie życie! Mam zasadę: nie ważne co gadają, niech sobie gadają. Nie pamiętam, która gwiazda powiedziała coś podobnego. Może Marylin Monroe? Tak czy inaczej; przyjęłam to jako jedną z moich myśli przewodnich i trzymam się tego. Na szczęście nie jestem tak popularną osobą, żeby ludzie gadali tylko o mnie, więc plotek dużo nie ma. Bądź co bądź zdarzają się. Nie latam wówczas jak kot z pęcherzem krzycząc: "to nie tak, to nie prawda". Uśmiecham się (pod nosem oczywiście) i wiem, że osoby, które mają cokolwiek pod sufitem podejdą i zapytają – wtedy wyjaśniam to czy owo. Takie podejście ma dwie zalety. Po pierwsze powala zorientować się, kto jakim jest człowiekiem, po drugie dzięki plotkom o mnie poznaję sposób w jaki mnie widzą inni. Nie chodzi bynajmniej o to, żeby się komuś przypodobać. Z tego już wyrosłam. Chodzi o to, żeby lepiej poznać siebie.

Do Irlandii przyjechałam sama. Mąż dojechał kilka miesięcy później z dziećmi, kiedy skończył się rok szkolny. Te kilka miesięcy nie były łatwe ani dla mnie, ani dla nich (dla dzieci i męża). To było pierwsze długie rozstanie... No, nie ma co opowiadać. Oczywiście moje zniknięcie spowodowało, że ludzie zaczęli gadać. Niestety dla męża (i dzieciaczków też) nie wszystkie słowa były miłe. Próbowano mężowi wmówić, że sobie na nowo życie ułożyłam, że mnie już nie zobaczą – a ja, jak ten przysłowiowy wół, na trzy etaty pracowałam, żeby przygotować miłe gniazdko dla nas wszystkich. Niestety nie wszyscy są prawdziwymi przyjaciółmi i są tacy, co zamiast wsparcia lubią szpilę w serce wciskać. A ja pytam się: po co?

Zawsze wydawało mi się, że jestem lepszym słuchaczem niż mówcą. Pamiętam powiedzenie usłyszane, gdy byłam jeszcze dzieckiem: "dzwon dzwoni głośno, gdy pusty w środku". Nigdy nie chciałam być odebrana jako "pusty dzwon", więc wyrobiłam sobie nawyk słuchania. Może jako dziecko wzięłam sobie to zdanie zbytnio ''do serca''. Do tej pory mówię cicho (no, chyba, że mąż mnie wkurzy, wtedy sobie pokrzyczę). Staram się też nie mówić zbyt dużo, ale od czasu do czasu odczuwam potrzebę wygadania się. Jestem przecież człowiekiem, a ludzie to stworzenia stadne. Ale nawet jeśli zdarza mi się ''potok słów'', staram się odpowiednio dobierać słowa – to z kolei sprawia, że mówię wolno. Rezultat jest taki, że mówię wolno i cicho. Nie wszyscy są w stanie moje gadanie przetrawić, ale co mi tam. Ja to ja i już. ''Nie podoba się, to nie słuchaj.''

O tym, że trzeba zwracać uwagę na to, co mówią inni i co mówimy my, wiedzieli już Starożytni i uczyli tego swoją młodzież. To Zenon z Kition, grecki filozof, powiedział, że "Natura dała nam jeden język, a dwoje uszu po to, ażebyśmy słuchali dwa razy więcej, niż mówimy". Warto również zwracać uwagę na to, co czytamy. Niektóre strony w internecie przypisują maksymę o uszach Sokratesowi. Jak było naprawdę? Kto to powiedział? I czy ma znaczenie, kto to powiedział?

Bez względu na to czy to Zenon, czy Sokrates, to ja się dostosowuję do tej greckiej mądrości. A że mam duże uszy, to sobie słucham co ludzie gadają. A często gadają takie bzdury, że boki zrywać.


1 komentarz:

  1. Fajne są te Twoje wpisy, lubię je czytać przy porannej kawie w https://etnocafe.pl/kawiarnie/wroclaw. Mają tam rewelacyjny klimat i co ważniejsze przepyszna kawę, jak będziesz kiedyś we Wrocławiu to koniecznie musisz tam zajść

    OdpowiedzUsuń

Jako, że ostatnio trochę spamu się pokazuje, postanowiłam, że zanim się komentarz pokaże na stronie to go najpierw sprawdzę. Taka sytuacja. Pozdrawiam ciepło. Brydzia.