Co powiedział Zenek?
Tak sobie myślałam, popijając moją
kawę oczywiście i przyszło mi do głowy, że trzeba być
bardzo ostrożnym słuchając co mówią inni.
Mówi się, że każda plotka
niesie w sobie ziarno prawdy. No w pewnym sensie tak jest.
Jak powstaje plotka? Do informacji przekazywanej z ust do ust
każdy dodaje jakiś szczegół od siebie. Kiedy informacja
"przejdzie" odpowiednią ilość osób, no cóż, oryginał
przyozdobiony będzie w najlepsze i najbardziej soczyste
drobiazgi. Po co? Żeby zrobić na kimś wrażenie? Żeby z błahostki
zrobić atrakcję na miarę światową? Bo ludzie lubią sensację?
No ja pytam się: po co?
Lubię sprawdzać informacje u źródła.
Pytać wprost. Nie zawsze się da oczywiście. Ale staram się
WIEDZIEĆ. Czasem docierają do mnie informacje, które nie maja dla
mnie żadnego znaczenia. Z reguły to plotki o osobach, których
nie znam. Wówczas uśmiecham się pod nosem i czasem zapytam:
''A skąd wiesz?''.
Dobrze jest słuchać ''wybiórczo''.
To nie jest łatwe, ale warto się tego nauczyć. No bo niech mi kto
powie, jakie ma znaczenie, że piosenkarka XXX rozstała się
z mężem, albo, że ''sąsiadka znajomej sąsiadki
koleżanki z pracy'' dostała mandat? Warto posłuchać, nie
powiem. Może być przecież tak, że komuś, kogo nie znam,
rzeczywiście przytrafiło się coś, co ma dla mnie znaczenie
i warto sprawę obadać, przemyśleć i sprawdzić. Być
może ''sąsiadka znajomej sąsiadki koleżanki z pracy'' była
na wakacjach tam, tam gdzie ja planuję jechać i miała jakieś
doświadczenia... Warto filtrować informacje.
Najciekawsze dla mnie zawsze były te
informacje, które wiążą się bezpośrednio z moją
osobą – to oczywiste. Najbardziej jednak lubię plotki
o mnie. Ach jak ja lubię moje drugie życie! Mam zasadę: nie
ważne co gadają, niech sobie gadają. Nie pamiętam, która
gwiazda powiedziała coś podobnego. Może Marylin Monroe? Tak czy
inaczej; przyjęłam to jako jedną z moich myśli przewodnich
i trzymam się tego. Na szczęście nie jestem tak
popularną osobą, żeby ludzie gadali tylko o mnie, więc
plotek dużo nie ma. Bądź co bądź zdarzają się. Nie latam
wówczas jak kot z pęcherzem krzycząc: "to nie tak, to
nie prawda". Uśmiecham się (pod nosem oczywiście) i wiem,
że osoby, które mają cokolwiek pod sufitem podejdą
i zapytają – wtedy wyjaśniam to czy owo. Takie podejście ma
dwie zalety. Po pierwsze powala zorientować się, kto jakim
jest człowiekiem, po drugie dzięki plotkom o mnie poznaję
sposób w jaki mnie widzą inni. Nie chodzi bynajmniej o to,
żeby się komuś przypodobać. Z tego już wyrosłam. Chodzi
o to, żeby lepiej poznać siebie.
Do Irlandii przyjechałam sama. Mąż
dojechał kilka miesięcy później z dziećmi, kiedy
skończył się rok szkolny. Te kilka miesięcy nie były łatwe
ani dla mnie, ani dla nich (dla dzieci i męża). To było
pierwsze długie rozstanie... No, nie ma co opowiadać. Oczywiście
moje zniknięcie spowodowało, że ludzie zaczęli gadać.
Niestety dla męża (i dzieciaczków też) nie wszystkie słowa
były miłe. Próbowano mężowi wmówić, że sobie na nowo
życie ułożyłam, że mnie już nie zobaczą – a ja,
jak ten przysłowiowy wół, na trzy etaty pracowałam, żeby
przygotować miłe gniazdko dla nas wszystkich. Niestety nie wszyscy
są prawdziwymi przyjaciółmi i są tacy, co zamiast wsparcia
lubią szpilę w serce wciskać. A ja pytam się: po co?
Zawsze wydawało mi się,
że jestem lepszym słuchaczem niż mówcą. Pamiętam
powiedzenie usłyszane, gdy byłam jeszcze dzieckiem: "dzwon
dzwoni głośno, gdy pusty w środku". Nigdy nie chciałam
być odebrana jako "pusty dzwon", więc wyrobiłam sobie
nawyk słuchania. Może jako dziecko wzięłam sobie to zdanie
zbytnio ''do serca''. Do tej pory mówię cicho (no, chyba, że mąż
mnie wkurzy, wtedy sobie pokrzyczę). Staram się też nie mówić
zbyt dużo, ale od czasu do czasu odczuwam potrzebę wygadania się.
Jestem przecież człowiekiem, a ludzie to stworzenia stadne.
Ale nawet jeśli zdarza mi się ''potok słów'', staram się
odpowiednio dobierać słowa – to z kolei sprawia, że mówię
wolno. Rezultat jest taki, że mówię wolno i cicho. Nie
wszyscy są w stanie moje gadanie przetrawić, ale co mi tam. Ja to
ja i już. ''Nie podoba się, to nie słuchaj.''
O tym, że trzeba zwracać
uwagę na to, co mówią inni i co mówimy my, wiedzieli już
Starożytni i uczyli tego swoją młodzież. To Zenon z Kition,
grecki filozof, powiedział, że "Natura dała nam jeden
język, a dwoje uszu po to, ażebyśmy słuchali dwa razy więcej,
niż mówimy". Warto również zwracać uwagę na to, co
czytamy. Niektóre strony w internecie przypisują maksymę
o uszach Sokratesowi. Jak było naprawdę? Kto to powiedział?
I czy ma znaczenie, kto to powiedział?
Bez względu na to czy to Zenon, czy
Sokrates, to ja się dostosowuję do tej greckiej mądrości.
A że mam duże uszy, to sobie słucham co ludzie gadają.
A często gadają takie bzdury, że boki zrywać.
Fajne są te Twoje wpisy, lubię je czytać przy porannej kawie w https://etnocafe.pl/kawiarnie/wroclaw. Mają tam rewelacyjny klimat i co ważniejsze przepyszna kawę, jak będziesz kiedyś we Wrocławiu to koniecznie musisz tam zajść
OdpowiedzUsuń