Tak sobie myślałam (popijając moją
kawę oczywiście), że to już półmetek rozważań nad moją
pewnością siebie. Nadal nie wiem, dlaczego ktoś kiedyś
powiedział, że mi jej brakuje. Mam pewne podejrzenia, ale
postanowiłam 'przemyśleć i przebadać' wszystkie elementy,
które według Patrycji Załug składają się na wewnętrzną
pewność siebie, która to ''daje poczucie szczęścia
i spełnienia''.
Pisałam już o czterech z ośmiu
filarów pewności siebie; było o samoświadomości,
samoakceptacji, zadowoleniu z siebie i o uczuciu wiary
w siebie. Dziś kolej na piąty element: poczucie własnej
wartości.
Czym jest poczucie własnej wartości?
Według Wikipedii, poczucie własnej
wartości ''to stan psychiczny powstały na skutek elementarnej,
uogólnionej oceny dokonanej na własny temat''. Ładnie, ale zbyt
ogólnie (jak dla mnie).
Wszystko to, co (a może 'czego'; chyba
czas poczytać o gramatyce) doświadczamy w ciągu swojego
życia, ma wpływ na to, w jaki sposób oceniamy sami siebie.
Samoocena dotyczy różnych segmentów życia: ''intelektualnego –
należą do niego przekonania na swój temat oraz wartościowanie
własnych cech i zachowań (pytanie: Jaki jestem?),
emocjonalnego – zawiera emocje i uczucia jakie przeżywasz
i odczuwasz wobec siebie samego (pytanie: Czy lubię siebie?),
behawioralnego – dotyczy zachowań, jakie kierujesz wobec siebie
i innych (pytanie: Dlaczego to robię?)''.
Samooceny dokonujemy na podstawie tego,
co o nas mówią inni, na podstawie tego, jakie efekty przynoszą
nasze starania oraz na podstawie tego, co obserwujemy w otoczeniu.
Ocena jest subiektywna – zależy od sposobu interpretacji
informacji. Dlaczego jedni oceniają siebie nisko, inni wysoko? Od
czego to zależy?
Nie udało mi się znaleźć
jednoznacznej odpowiedzi, ale jeden element się powtarza: poczucie
wartości zaczyna się kształtować we wczesnym dzieciństwie.
''Zaburzenie poczucia własnej wartości
powstaje zazwyczaj na podstawie komunikatów podważających wartość
dziecka, jakie dostaje ono od osób znaczących (np. rodziców,
opiekunów). Początkowo np. dziecko jest uważane za cenne samo
w sobie, dlatego że jest i dostaje komunikaty od otoczenia
stosowne do takiego sposobu jego postrzegania. Z czasem jednak na
skutek rozmaitych oczekiwań otoczenia czy sposobów wychowania
otrzymuje komunikaty, które przekonują je albo pozwalają
podejrzewać, że wartość jego jako człowieka zależy od
rozmaitych czynników zewnętrznych lub od konkretnych działań czy
umiejętności. Tak wychowywane dziecko zaczyna się starać, by
sprostać tym wymaganiom i zasłużyć ponownie na to, by móc
się poczuć wartościowym i kochanym przez rodziców dzieckiem.
Tak wychowywane dziecko staje się często także jako dorosły osobą
zależną od otoczenia, zewnątrzsterowną i niepewną siebie
(własnej elementarnej wartości jako człowieka).''
Kształtowanie poczucia wartości nie
kończy się wraz z przejściem w dorosłość. To cecha,
która zmienia się w czasie całego życia. Na przykład, duży
wpływ ma tak zwana kultura sukcesu. Mówi się, że każdy może
osiągnąć wszystko czego zapragnie, a kiedy to się 'każdemu'
nie udaje, 'każdy' dochodzi do wniosku, że jest coś nie tak z nim
samym. Poczucie wartości 'każdego' spada.
Za złą (w sensie negatywną)
samoocenę można też winić tendencję do porównywania swoich
osiągnięć z osiągnięciami znajomych (i nieznajomych,
w końcu jest internet, możemy śledzić życie celebrytów na
bieżąco i się z nimi porównywać). Dlaczego sąsiad ma
lepszy samochód niż ja? Dlaczego 'ta co siedzi przy tamtym biurku'
ma lepszą figurę niż ja? Przykładów takich można by przytaczać
i przytaczać. To nie tajemnica, że patrzymy na siebie,
analizujemy, badamy, interpretujemy (szkoda, że się nie pytamy, ale
to inna historia). Na podstawie własnej-osobistej interpretacji
dorabiamy własne-osobiste historie i one są odpowiedzialne za
nasze własne-osobiste poczucie wartości.
W kilku miejscach internetowych źródeł
spotkałam się z ciekawym ćwiczeniem myślowym.
Wyobraźmy sobie parę, która stara
się o dziecko przez jakiś czas. W końcu udaje im się. Na ile procent rodzice bobasa ocenią jak bardzo jest dla
nich ważny? Bobas jeszcze studiów nie skończył, nie ma gromadki
dzieci, nie jest właścicielem firmy międzynarodowej, ani
posiadaczem statuetki Oskara. Bobas nawet mówić nie potrafi, ani
przewrócić się z boku na bok. Jedyne co robi to śpi, pije
mleko, brudzi pieluchy i rośnie. Ile wart jest
taki człowieczek? Sto procent, sto pięćdziesiąt, dwieście?
Dlaczego po kilkudziesięciu latach ten mały człowieczek myśli
o sobie, że jest nic nie warty? Bo studiów nie skończył, nie
ma gromadki dzieci, nie jest właścicielem korporacji
międzynarodowej, ani posiadaczem statuetki Oskara? Czy tak naprawdę
właśnie to się liczy? Nie liczyło się w momencie urodzenia.
Ale ludzie tak mają, że swoją wartość oceniają na podstawie
doświadczeń życiowych, mało tego - rzadko kto pyta o opinię
innych, ocenę wystawiamy sobie sami i często jest zbyt surowa.
Na szczęście nie zawsze i nie wszyscy, i uczmy się od takich.
Japońskie przysłowie mówi, że ''są
tacy, którzy jeżdżą powozami, tacy, którzy ciągną powozy,
i tacy, których zadaniem jest wyplatanie słomianych łapci
tym, którzy powożą". Bez tych 'wyplataczy słomianych łapci'
nie byłoby tych w powozach... Dla każdego jest miejsce, każdy
spełnia jakąś rolę, każdy 'wyplatacz słomianych łapci' jest
ważny. Oczywiście, należy pamiętać, że gdyby nie było tych
'którzy jeżdżą powozami' to 'wyplatacze słomianych łapci' nie
mieliby co robić (ani jak zarobić).
W jaki sposób określić poziom
wartości siebie? W internecie roi się od przeróżnych testów,
analiz i badań. Na stronie www.wiecjestem.us.edu.pl
można przeczytać, że u osób z zaniżoną samooceną można
zauważyć zachowania takie jak:
- ''angażowanie się w nierealistyczne zadania ponad swoje możliwości;
- wycofywanie się z nowych działań („To się nie może udać”);
- niepewność i potrzeba potwierdzania realizacji działań przez autorytety;
- nieśmiałość i unikanie udzielania się na forum publicznym;
- poczucie winy za doświadczane porażki i niepowodzenia;
- rezygnowanie z działań po doświadczeniu trudności;
- nadmierna koncentracja na własnych błędach, słabościach, porażkach i wadach;
- przejawianie wysokiej potrzeby akceptacji, pochwał i uznania ze strony innych, tzw. „głód miłości”;
- brak asertywności;
- zamykanie się w sobie i unikanie kontaktów towarzyskich;
- zmniejszona motywacja do działania, unikanie działań;
- duża podatność na krytykę i silne reakcje emocjonalne w przypadku jej doświadczania;
- niekorzystne porównywanie się z innymi osobami;
- zaprzeczanie własnym potrzebom''.
Zwracam szczególną uwagę na fragment
''poczucie winy za doświadczane porażki i niepowodzenia''.
Tłumaczenie swoich sukcesów czynnikami zewnętrznymi i niezależnymi
od nas, a porażek – własnymi wadami, jest normą. O ile
często słyszę 'oj tam, oj tam, zwyczajnie miałam fuksa!',
o tyle nie często: 'no ja pitolę! się narobiłam i mam,
zapracowałam sobie!'. Czy nie wydaje Wam się, że sukcesy należy
przypisywać sobie; 'udało mi się', 'miałem szczęście' zamienić
na 'zapracowałam sobie', 'zasłużyłem'?
Czy mogę powiedzieć o sobie, że
mam odpowiednio wysokie poczucie własnej wartości?
Jeszcze testów nie robiłam, ale zdaje
się, że moje poczucie wartości jest 'trochę' zaniżone...
Nigdy się wcześniej nie zastanawiałam
nad tym jak i co myślę o sobie. Często na przykład
w obliczu sukcesu mówiłam 'trafiło się, jak ślepej kurze
ziarno'. Nie lubię wystąpień publicznych. Nie lubię
nieprzychylnej krytyki. Z całej listy zachowań osób z zaniżoną
samooceną, to w zasadzie tylko z dwoma punktami się nie
identyfikuję: ''angażowanie się w nierealistyczne zadania
ponad swoje możliwości'' oraz ''wycofywanie się z nowych
działań''.
Czy można podnieść poziom poczucia
wartości? Czy można dokonać tego samodzielnie, czy trzeba się
udać po pomoc do specjalisty?
Myślę, że skoro w Internecie
można znaleźć ćwiczenia, które mogą poprawić samoocenę, to
warto spróbować i z nich skorzystać. Jeśli to nie działa i nadal
'czujemy', że jest coś nie tak, wtedy – specjaliści.
Prawdopodobnie korzystają oni z narzędzi podobnych do tych
darmowych z neta, ale czasem rozmowa jeden na jeden czyni cuda.
Z drugiej strony mam wrażenie, że
skoro już wiem dlaczego, na przykład, unikam publicznych
przemówień, to łatwiej mi będzie takie przemówienie wygłosić
i mieć w nosie to, czy komuś się podoba czy nie. W końcu
poczucie wartości się zmienia – może się zmienić na lepsze.
Wychodzi mi na to, że mój problem to
nie brak pewności siebie, ale niskie poczucie własnej wartości.
Niestety. Trzeba będzie popracować, ...ale najpierw kawa.
Ps. Cały zestaw ćwiczeń związanych z poczuciem
wartości znalazłam na stronie
Więc Jestem. Studencki Serwis Rozwoju
Więc Jestem. Studencki Serwis Rozwoju
I to za darmo. A jak za darmo, to
biorę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jako, że ostatnio trochę spamu się pokazuje, postanowiłam, że zanim się komentarz pokaże na stronie to go najpierw sprawdzę. Taka sytuacja. Pozdrawiam ciepło. Brydzia.