poniedziałek

3 dzień czerwca



Kij ma dwa końce


Tak sobie myślałam, popijając moją kawę oczywiście, jak to jest, że jeśli już obejrzę film to zawsze taki, o którym przestać myśleć nie mogę.
Rzadko oglądam filmy. Bardzo rzadko. Musi mnie najść jakaś magiczna ochota na zmianę rzeczywistości na fikcję. Nie wiem co takiego zachodzi w mojej głowie, ale zdarza się. I są to filmy różnych gatunków. Nie tylko te z listy ''mogę oglądać na okrągło'' (można przeczytać o tym 'tutaj'). Zwyczajnie: najdzie mnie tak i bach! – oglądam.
Kilka miesięcy temu obejrzałam francuski film w reżyserii Coline Serreau "Zielona piękność", a kilka dni temu sławny film Davida Frankela z 2006 roku "Diabeł ubiera się u Prady".
Nie, nie będę ryzykować i recenzji nie napiszę. Zresztą, o tym filmie pewnie już tyle napisano, dobrych i złych opinii, że moje zdanie i tak niczego nie zmieni. Nie będę pisać o tym, czy mi się film podobał, czy nie. Nie będę się rozwodzić nad poziomem gry aktorów – nie znam się na tym.

Uwaga! Jeśli nie chcesz wiedzieć co się w filmie wydarzyło,
zamknij teraz tą kartę, nie czytaj dalej.
Wróć, kiedy film obejrzysz.
Jeśli nie masz zamiaru oglądać z jakiś przyczyn – czytaj dalej.

Film dał mi do myślenia i nic mi nie zostaje, jak zapisać te moje rozkminki.
Nie podoba mi się sposób, w jaki popularnie ocenia się Mirandę. Dla przypomnienia (wyjaśnienia): Miranda, to główna redaktorka renomowanego pisma, którego głównym tematem jest moda.
Nie podoba mi się, że często przedstawia się ją, jako bezduszną sukę. Jest przecież osobą zarządzającą prestiżowym magazynem, na którym opiera się cały biznes modowy. Musi być silna, musi wiedzieć czego chce i musi mieć pewność, że wszystko jest "dopięte na ostatni guzik". To nie Miranda manipuluje ludźmi, nie ona ich tyranizuje. W moim odczuciu to ludzie pozwalają się tak wykorzystywać, pozwalają na takie traktowanie, a ona korzysta z zasobów, które jej ludzie na tacy podają.
Każda zestresowana asystentka mogła powiedzieć "dość", jednak żadna tego nie zrobiła. "Każda dziewczyna marzy o tej pracy" – każda dziewczyna pozwalała na to, by nią szefowa pomiatała. Dlaczego? Dla kariery oczywiście. Dla ciuchów z Paryża, dla znajomości... W filmie pokazany jest mały skrawek świata mody, ale przecież można fabułę umieścić w każdym środowisku. Ten sam schemat w sporcie, filmie, na uczelni. Nawet w średniej firmie zatrudniającej trochę więcej osób.
Ja wiem, że często wyboru nie ma. Są osoby, które na wsparcie nie mogą liczyć, osoby, które związane są jakimiś zobowiązaniami... Ale wydaje mi się, że "nie mam wyboru", "no co ja mogę" zbyt często jest trochę przesadzone.

Ostatnio w mediach uspokoiło się jakby, ale jeszcze niedawno we wszystkich wiadomościach, w każdej gazecie, można było się dowiedzieć, że jakiś tam producent albo reżyser, molestował obecną gwiazdę, kiedy była jeszcze u progu kariery. A ja się pytam: czy wielka gwiazda byłaby taką gwiazdą, gdyby zdecydowanie odrzucała wszystkie zaloty? Czy nie jest tak, że tych zalotów nie odrzucała, bo wiedziała, że straci szansę na zrobienie kariery? Czy przypadkiem nie jest tak, że poświęciła swoją godność dla sławy i pieniędzy? A co stałoby się, gdyby każda aktorka zawsze mówiła nie? Kogo by zatrudnił "jakiś tam" producent? Aktorka jakaś zatrudniona być musi. W większości filmów grają panowie i panie.

No cóż, wiadomo. Tam, gdzie chodzi o pieniądze, tam ludzie z łatwością tracą rozsądek. Diabeł z tytułu filmu to nie apodyktyczna szefowa, jak przeczytałam gdzieś w jakimś opisie filmu. Ten diabeł to chciwość, dążenie do sławy za wszelką cenę, psychoza na punkcie kariery i odnoszenia sukcesów. Naprawdę trzeba uważać, żeby nie sprzedać duszy. Bardzo łatwo się zaplątać. Szczególnie teraz, kiedy dostęp do mediów jest praktycznie nieograniczony. 

Moim zamiarem nie jest obrona molestujących producentów, terroryzujących kreatorów mody, czy despotycznych właścicieli firm. Ja tylko wiem, że nic nie jest tylko białe, nic nie jest tylko czarne. Że kij ma dwa końce. Szczególnie w świecie wielkich pieniędzy. Chociaż ja tam nie wiem. Nigdy dużych pieniędzy nie miałam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jako, że ostatnio trochę spamu się pokazuje, postanowiłam, że zanim się komentarz pokaże na stronie to go najpierw sprawdzę. Taka sytuacja. Pozdrawiam ciepło. Brydzia.