Nie raz podczas picia mojej porannej
kawy myślałam o tym, jak oswoić mojego największego wroga, smoka,
potwora. Diabła, z którym nie mogę sobie poradzić od lat. Przez
długi czas nie miałam pojęcia o jego istnieniu. No ale od czego są
mądre książki? Poznałam go (tego Potwora) twarzą w twarz i teraz
muszę go oswoić.
Jak ma na imię ten Potwór?
PROKRASTYNACJA.
Czy teraz stało się jasne dlaczego
post opublikowałam z opóźnieniem?
Bo prokrastynacja to: „zwlekanie, czy też ociąganie się – tendencja, utożsamiana z odwlekaniem, opóźnianiem lub przekładaniem czegoś na później, ujawniającasię w różnych dziedzinach życia”.
Nie ukrywam, ta tendencja towarzyszy mi
odkąd pamiętam. Przypominam sobie moją mamę, która przychodząc z
zebrania w szkole żaliła się, że pani mówiła: „Brygidka
zdolna, ale leniwa”. Ale ja leniwa nie byłam. Ja zwyczajnie
odkładałam rzeczy do zrobienia na później, czasami więc zdarzało
się, że nie zdążyłam ich zrobić na czas. Czy odkładałam je na
później dlatego, że nie chciałam ich robić w ogóle? Nie. Z reguły chciałam je zrobić doskonale, perfekcyjnie, bezbłędnie, a
do tego trzeba było się odpowiednio przygotować. Ostrzyłam więc
kredki, przygotowywałam więc odpowiednie zakładki w książkach,
układałam w stosiki potrzebne materiały, dobierałam odpowiednie
kolory...
Zdarzało się oczywiście i tak, że
zwyczajnie czegoś nie zrobiłam tylko dlatego, że byłam pewna, że
mam jeszcze dużo czasu, żeby to czy tamto.
Kiedy byłam jeszcze w podstawówce, dopadła Polskę „zima stulecia” („zima stulecia”
zdarza się tak naprawdę kilka razy w czasie stu lat). Zaczynały
się ferie zimowe – jedyne zadanie domowe, którym zostaliśmy
obarczeni: nauczyć się wiersza na pamięć, całe cztery zwrotki.
„Pikuś, bułka z masłem i mam całe dwa tygodnie na to!” Tyle
tylko, że spadło dużo śniegu i zabawy było po pachy, i mi się
zapomniało... przypomniało mi się dzień przed zakończeniem
ferii. Na szczęście – zima stulecia, kaloryfery zimne – szkołę
zamknęli – ja miałam dodatkowy tydzień (czy nawet dwa). Wiem, że
idąc do szkoły wiersz znałam doskonale, bo nauczyłam się go
szybko, jeszcze zanim dowiedziałam się, że ferie zostaną
przedłużone. Czy nauczyłam się czegoś wtedy? Nie. Nie
wyciągnęłam z tego żadnej lekcji. Diabeł, co się nazywa
prokrastynacja, towarzyszy mi do tej pory.
Na szczęście mój Potwór nie
towarzyszy mi w każdej dziedzinie życia. Są takie sytuacje, gdzie
działam „mówisz, masz”. Kiedy spodziewałam się dziecka, torbę
spakowałam dwa miesiące przed terminem. Jeśli mam spotkanie w
szkole, rezerwuję sobie w pracy wolne od razu. Ale jeśli muszę
wypisać jakiś wniosek – na miłość jedyną – wszystkie plamki najmniejsze w domu widzę i to najlepszy czas, żeby wybielić, wyprać,
wykrochmalić i wyprasować każdą kuchenną szmatkę! Czy to
lenistwo? Czy leniwe osoby wybielają, piorą, krochmalą i prasują
każdą kuchenną szmatkę?
Prokrastynacja nie jest lenistwem, a ja
się leniuchem czułam przez sporą część mojego życia –
niestety.
Kiedy już w końcu zrozumiałam „kim”
jest mój Potwór, postanowiłam go pokonać. Próżny trud. Żadne
techniki mądrych trenerów, specjalistów, psychologów i innych
takich nie dały rady. Żadne planery, priorytetowanie zadań –
nic. Mało tego. Potworek rósł w siłę. Bo on już nie tylko
odciągał mnie od tego co musiałam robić, ale na dodatek
świadomość przegranej dołowała mnie, powodowała u mnie
poczucie, że nie jestem silna tak jak bym chciała, że jestem do
niczego.
I wówczas pojawił się Carl Gustaw
Jung ze swoimi cieniami, a za nim przyszedł Jordan Peterson. Dzięki
tym dwóm gościom pojęłam, gdzie leży błąd. Agresja wzbudza
agresję. Nie mogę walczyć ze Smokiem – muszę go oswoić. Tak
jak Osioł oswoił Smoczycę. Zaakceptować, pokochać i sprawić,
żeby pracował ze mną dla mnie. Smok, jak się okazuje, nie
był aż tak silny, jak mi się zdawało, ale praca w toku.
Pewnie nie raz jeszcze wrócę do tematu, tym bardziej, że publiczne mówienie o wadach, jest swego rodzaju terapią, sposobem na oswojenie Smoka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jako, że ostatnio trochę spamu się pokazuje, postanowiłam, że zanim się komentarz pokaże na stronie to go najpierw sprawdzę. Taka sytuacja. Pozdrawiam ciepło. Brydzia.