Tak sobie myślałam (popijając moją
kawę oczywiście), że zbyt często ludzie utrudniają sobie życie.
Pracuję w dużym sklepie i nie raz zdarza mi się obserwować klientów, którzy zagubieni szukają czegoś (na czym im bardzo zależy) i mimo, że stoję dość blisko, i mimo, że widać mojego firmowego t-shirta z daleka, to nie podejdzie jeden z drugim i nie zapyta. Przerzucają wtedy co się da, nie znajdują, zostawiają bałagan i odchodzą nie zadowoleni. I pewnie jeszcze "na mieście" rozpowiadają jaki to w Tym sklepie bałagan, jakie słabe zaopatrzenie i w ogóle... A wystarczyło się zapytać...
Pracuję w dużym sklepie i nie raz zdarza mi się obserwować klientów, którzy zagubieni szukają czegoś (na czym im bardzo zależy) i mimo, że stoję dość blisko, i mimo, że widać mojego firmowego t-shirta z daleka, to nie podejdzie jeden z drugim i nie zapyta. Przerzucają wtedy co się da, nie znajdują, zostawiają bałagan i odchodzą nie zadowoleni. I pewnie jeszcze "na mieście" rozpowiadają jaki to w Tym sklepie bałagan, jakie słabe zaopatrzenie i w ogóle... A wystarczyło się zapytać...
Ale tak jest nie tylko w Tym sklepie,
tak jest wszędzie.
Brak komunikacji prowadzi do
nieporozumień. Bardzo często wyobrażamy sobie sytuacje, które
dopiero nastąpią. Wyobrażamy sobie skutki, jakie przyniesie takie
czy inne zachowanie. Wyobrażamy sobie nawet myśli, które
przychodzą do głowy innym, ich powody takiego czy innego
zachowania. O ile dobrze pamiętam, to Kamila Rowińska jest osobą,
która doskonale to określiła – „kręcimy filmy”. Kręcimy je
na każdy temat, w każdej sytuacji, kręcimy je na swój temat,
kręcimy je o innych.
A wystarczyłoby pogadać...
Pewnego razu przydarzyła mi się
niemiła sytuacja. Nie byłam grzeczna, nabroiłam. Przeprosiłam,
wyjaśniłam, poniosłam jakieś tam konsekwencje (nie były
strasznie uciążliwe - chyba dzięki temu, że nie wymyślałam
niczego, ale się grzecznie przyznałam do błędu). Ale to co
opowiadano później o zaistniałej sytuacji! O-rzeszku-ty-mój!
Jakie „filmy nakręcono”, jakie scenariusze – opera mydlana to
pikuś przy tych opowieściach. Dla mnie jednak dziwne było to, że
tylko jedna osoba podeszła do mnie i się zapytała o co chodziło i
jak się sprawa zakończyła. Tylko jedna...
W moim przypadku jednak chodziło tylko
i wyłącznie o sensację. Potrzebujemy od czasu do czasu trochę
ostrej przyprawy – więc, jak to w plotce, każdy coś tam dołożył
– ten trochę pieprzu, ten trochę chilli – i wyszła z tego
sensacyjna opowieść „o Brydzi co broi”. Nikt nie ucierpiał,
więc nie ma tragedii. Gorzej, jeśli takie opowieści mogą kogoś
skrzywdzić. Najgorzej chyba, jeśli takie krzywdzące opowieści
tworzymy sobie sami o sobie.
„Ludzie nie robią niczego z Twojego
powodu. Oni robią to ze swego powodu. Każdy człowiek żyje w swoim
własnym śnie, we własnym umyśle. Inni są w zupełnie odmiennym
świecie niż ten, w którym Ty żyjesz. Odnosząc wszystko do
siebie, zakładamy, że oni wiedzą, co jest w naszym świecie, i tym
samym próbujemy wciskać swój świat do ich świata.”
Powyższy cytat pochodzi z książki,
która wpłynęła na mnie i na to jak postrzegam ludzi. Nie wstydzę
się powiedzieć, że przez długi czas ja też „kręciłam filmy”.
Dzięki tej małej książce zrozumiałam, że ani ja nie wiem, co
innymi kieruje, jakie mają motywy, ani oni nie wiedzą co kieruje
mną. Zrozumiałam również, że jedynym sposobem porozumienia jest
konwersacja – werbalna komunikacja. Pytać, pytać i pytać. Ale i w drugą
stronę – odpowiadać szczerze na pytania. Bez udawania, bez
kłamstw, szczerze, zwięźle i na temat. Nie bawić się w jakieś
słowne gierki, zgadywanki.
Książka o której mówię to 'Cztery
umowy' ('The Four Agreements'), którą napisał Don Miguel
Ruiz. W Wkipedii można przeczytać, że ta książka pomoże
„uwolnić się od przekonań i porozumień, które zawarliśmy ze
sobą i innymi, a które tworzą ograniczenia i nieszczęścia w
naszym życiu”.
Strona 'Lubimy czytać' podobnie reklamuje książkę:
„'Cztery umowy' to wyjątkowy
przewodnik po drodze do prawdziwej wolności i harmonii. Autor
odkrywa źródło przekonań i zachowań, które nas ograniczają i
odbierają prawdziwą radość życia i opierając się na mądrości
starożytnych Tolteków, podaje skuteczne sposoby, które z dnia na
dzień mogą odmienić życie każdego z nas. Niby oczywiste, a
jednak często nieuświadomione zasady będące umowami, które
powinniśmy zawrzeć sami z sobą, stanowią klucz do prawdziwego
spokoju ducha i szczęścia.”
Jakie to zasady? Cztery proste zasady, znane światu od bardzo dawna (pan Ruiz deklaruje, że to wiedza znana już starożytnym Toltekom).
Po pierwsze – szanuj swoje słowo,
nie kłam.
Po drugie – nie bierz niczego do
siebie, każdy ma swój świat, „swoje kredki”.
Po trzecie – nie zakładaj niczego z
góry, nie „kręć filmów”.
Czwarta umowa to „rób wszystko
najlepiej jak potrafisz” - bądź sobą, bo „zamiast żyć
własnym życiem, zamiast robić to co nas cieszy, robimy rzeczy,
które zadowalają innych”.
Jest jeszcze piąta umowa („The Fifth
Agreement”) – taki dodatek napisany przez syna Ruiz'a, która też
dotyczy relacji między ludźmi: „bądź sceptyczny, naucz się
słuchać”.
Ale o tym to innym razem, bo sprawa
dotyczy sposobów w jaki się komunikujemy między sobą.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jako, że ostatnio trochę spamu się pokazuje, postanowiłam, że zanim się komentarz pokaże na stronie to go najpierw sprawdzę. Taka sytuacja. Pozdrawiam ciepło. Brydzia.