piątek

22 dzień marca


Tak sobie myślałam (popijając moją kawę oczywiście), że zbyt często ludzie utrudniają sobie życie.
Pracuję w dużym sklepie i nie raz zdarza mi się obserwować klientów, którzy zagubieni szukają czegoś (na czym im bardzo zależy) i mimo, że stoję dość blisko, i mimo, że widać mojego firmowego t-shirta z daleka, to nie podejdzie jeden z drugim i nie zapyta. Przerzucają wtedy co się da, nie znajdują, zostawiają bałagan i odchodzą nie zadowoleni. I pewnie jeszcze "na mieście" rozpowiadają jaki to w Tym sklepie bałagan, jakie słabe zaopatrzenie i w ogóle... A wystarczyło się zapytać...
Ale tak jest nie tylko w Tym sklepie, tak jest wszędzie.
Brak komunikacji prowadzi do nieporozumień. Bardzo często wyobrażamy sobie sytuacje, które dopiero nastąpią. Wyobrażamy sobie skutki, jakie przyniesie takie czy inne zachowanie. Wyobrażamy sobie nawet myśli, które przychodzą do głowy innym, ich powody takiego czy innego zachowania. O ile dobrze pamiętam, to Kamila Rowińska jest osobą, która doskonale to określiła – „kręcimy filmy”. Kręcimy je na każdy temat, w każdej sytuacji, kręcimy je na swój temat, kręcimy je o innych.
A wystarczyłoby pogadać...
Pewnego razu przydarzyła mi się niemiła sytuacja. Nie byłam grzeczna, nabroiłam. Przeprosiłam, wyjaśniłam, poniosłam jakieś tam konsekwencje (nie były strasznie uciążliwe - chyba dzięki temu, że nie wymyślałam niczego, ale się grzecznie przyznałam do błędu). Ale to co opowiadano później o zaistniałej sytuacji! O-rzeszku-ty-mój! Jakie „filmy nakręcono”, jakie scenariusze – opera mydlana to pikuś przy tych opowieściach. Dla mnie jednak dziwne było to, że tylko jedna osoba podeszła do mnie i się zapytała o co chodziło i jak się sprawa zakończyła. Tylko jedna...
W moim przypadku jednak chodziło tylko i wyłącznie o sensację. Potrzebujemy od czasu do czasu trochę ostrej przyprawy – więc, jak to w plotce, każdy coś tam dołożył – ten trochę pieprzu, ten trochę chilli – i wyszła z tego sensacyjna opowieść „o Brydzi co broi”. Nikt nie ucierpiał, więc nie ma tragedii. Gorzej, jeśli takie opowieści mogą kogoś skrzywdzić. Najgorzej chyba, jeśli takie krzywdzące opowieści tworzymy sobie sami o sobie.

„Ludzie nie robią niczego z Twojego powodu. Oni robią to ze swego powodu. Każdy człowiek żyje w swoim własnym śnie, we własnym umyśle. Inni są w zupełnie odmiennym świecie niż ten, w którym Ty żyjesz. Odnosząc wszystko do siebie, zakładamy, że oni wiedzą, co jest w naszym świecie, i tym samym próbujemy wciskać swój świat do ich świata.”

Powyższy cytat pochodzi z książki, która wpłynęła na mnie i na to jak postrzegam ludzi. Nie wstydzę się powiedzieć, że przez długi czas ja też „kręciłam filmy”. Dzięki tej małej książce zrozumiałam, że ani ja nie wiem, co innymi kieruje, jakie mają motywy, ani oni nie wiedzą co kieruje mną. Zrozumiałam również, że jedynym sposobem porozumienia jest konwersacja – werbalna komunikacja. Pytać, pytać i pytać. Ale i w drugą stronę – odpowiadać szczerze na pytania. Bez udawania, bez kłamstw, szczerze, zwięźle i na temat. Nie bawić się w jakieś słowne gierki, zgadywanki.
Książka o której mówię to 'Cztery umowy' ('The Four Agreements'), którą napisał Don Miguel Ruiz. W Wkipedii można przeczytać, że ta książka pomoże „uwolnić się od przekonań i porozumień, które zawarliśmy ze sobą i innymi, a które tworzą ograniczenia i nieszczęścia w naszym życiu”.
Strona 'Lubimy czytać' podobnie reklamuje książkę:

„'Cztery umowy' to wyjątkowy przewodnik po drodze do prawdziwej wolności i harmonii. Autor odkrywa źródło przekonań i zachowań, które nas ograniczają i odbierają prawdziwą radość życia i opierając się na mądrości starożytnych Tolteków, podaje skuteczne sposoby, które z dnia na dzień mogą odmienić życie każdego z nas. Niby oczywiste, a jednak często nieuświadomione zasady będące umowami, które powinniśmy zawrzeć sami z sobą, stanowią klucz do prawdziwego spokoju ducha i szczęścia.”

Jakie to zasady? Cztery proste zasady, znane światu od bardzo dawna (pan Ruiz deklaruje, że to wiedza znana już starożytnym Toltekom).
Po pierwsze – szanuj swoje słowo, nie kłam.
Po drugie – nie bierz niczego do siebie, każdy ma swój świat, „swoje kredki”.
Po trzecie – nie zakładaj niczego z góry, nie „kręć filmów”.
Czwarta umowa to „rób wszystko najlepiej jak potrafisz” - bądź sobą, bo „zamiast żyć własnym życiem, zamiast robić to co nas cieszy, robimy rzeczy, które zadowalają innych”.
Jest jeszcze piąta umowa („The Fifth Agreement”) – taki dodatek napisany przez syna Ruiz'a, która też dotyczy relacji między ludźmi: „bądź sceptyczny, naucz się słuchać”.
Ale o tym to innym razem, bo sprawa dotyczy sposobów w jaki się komunikujemy między sobą.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jako, że ostatnio trochę spamu się pokazuje, postanowiłam, że zanim się komentarz pokaże na stronie to go najpierw sprawdzę. Taka sytuacja. Pozdrawiam ciepło. Brydzia.